Powolutku lato przechodzi w jesień. I choć dla niektórych lato kończy się wraz z pierwszym, szkolnym dzwonkiem,to dla mnie zdecydowanie jest to ta chwila;
Feria barw nadal intensywna, choć już nie tak samo , jak latem.
Przekwitają aksamitki, cynie, dojrzewają dynie, spadają z drzew pierwsze żołędzie i kasztany. Babie lato snuje się niczym poranna mgła.A w kuchniach smażą się powidła, pasteryzują weki, suszą jabłka i gruszki.
I u mnie nie inaczej.
Obrodziły piękne gruszki i śliwki robaczywki (nie pryskane , pewnie dlatego), więc owocowa przetwórnia u mnie wre ☺.
Poszukiwałam jakiegoś dobrego przepisu na gruszki w syropie i znalazłam .
Oczywiście po pierwszym wypróbowaniu przepisu wprowadziłam pewne modyfikacje i tak mam mój idealny przepis, który z czystym sumieniem mogę Wam zaproponować.
Gruszki w syropie waniliowym
1 kg cukru
1,5 l wody
3 kg obranych ze skórki i pokrojonych w ćwiartki gruszek
pół laski wanilii lub 2 pakieciki cukru waniliowego
4 płaskie łyżeczki kwasku cytrynowego lub sok 1,5 cytryny
Gotujemy syrop i na wrzący wrzucamy gruszki, redukujemy płomień i przez blisko całą godzinę gotujemy gruszki , aż staną się miękkie i szklące. Nie ma obaw , nie rozgotują się, będą w sam raz.
W czasie gotowania gruszek przygotowujemy słoiki.
Gorące gruszki przekładamy do wyparzonych i wyprażonych w piekarniku lub mikrofali słoików.
Ja dodatkowo przecieram zawsze wieczka i brzegi słoi wacikem nasączonym 90 % spirytusem.
Układam do góry dnem i czekamy, aż wieczka "czepią".
Miłośnicy goździków mogą dodatkowo wrzucić do słoika po jednym goździku, nie więcej, bo gruszki staną się gorzkie i ostre, stracą swój delikatny smak i aromat.
Gruszki w syropie wypróbowałam od razu.
Piekłam sernik na moje imieniny. Zamiast brzoskwiń dodałam , tak przyrządzone gruszki.
Większość sernikożerców podzieliła moje zdanie , że ciasto jest smaczniejsze, niż gdyby było z brzoskwiniami z puszki :)
A to gotowe gruszki. Syropu wychodzi więcej, więc dodatkowo mam kilka słoików syropu. W sam raz na kompot lub kisiel.
Na zdjęciach także moje dwie nowe, jesienne ściereczki.
I kalendarz z uroczymi malowankami -pocztówkami M.J. Hummel.
Bardzo popularny stary motyw spotykany w Niemczech i Austrii.
Dostałam go w ramach wymianki od Alicji.
Więcej zdjęć kalendarza TUTAJ.
w ogródku
zasychające jeżówki...
I jeszcze kilka zdjęć pięknych dereniowych drzew.
Jest taki zakątek w naszym lesie . Ja go nazywam dereniowym gajem.
Wybrałam się tam , po te małe czerwone kuleczki:)
Na koniec coś miłego dla moich Pierdusi .
-bajecznie kolorowy kocyk
i nowy wystrój drzwi, brakuje jeszcze odpowiedniego napisu...
A także zapowiedź, tego co ostatnio szyję:)
Soczyste marchewki i o wiele więcej...
... ale to już inna bajka .
Pozdrawiam , pa, pa !
P.S. Częstujcie się do woli. Etykiety mojego projektu.
Beatko. pracowita mroweczko..zapasy na zime robisz wspaniale, pieczesz ciasta ,ze palce lizac, szyjesz piekne warzywka (i nie tylko) biegasz do lasu po dereniowe kuleczki(nie ma bladego pojecia co sie z nich robi)gromadzisz , upiekszasz swiat wokol siebie.Tyle dzis w Twoim poscie pieknej zieleni ,ze nasycilam nia moje oczy na dlugo.(uwielbiam zielony kolor).Ciekawa jestem , jakie owoce i warzywa bedziemy ogladac w nastepnym poscie.Juz czekam,.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDereń chciałam dodać do wina. Pyka sobie nastawione tydzień temu.
Usuńtakie gustowne te słoiczki
OdpowiedzUsuńI niech ta jesień baaardzo długo trwa najlepsza moja pora roku kocham robić wówczas przetwory a gospodyni z ciebie widzę jest super gruszki podobnie robię ja dodaję goździki super sesja zdjęciowa piękna wymianka życzę zdrowia i pozdrawiam ciepło bo u mnie już zima zaczęła coś królować w tym miesiącu - jak z tym mosiądzem Beatko uporałaś się ? Maria
OdpowiedzUsuńPróbowałam, ale tak do końca nie udało mi się , jak bym chciała.
Usuńpopytam brata bo on w takich rzeczach typowo starociowo zelazkowo i innych rupieciach się kocha to dam znać jutro
UsuńChętnie zbiorę przepis na gruszki, a zarzekałam sie, że już nic nie zrobie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPoczęstowałam się....przepisem...dziękuję:)Fajne zdjęcia:) Miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis i etykiety,planowałam jutro wypad na ryneczek po gruszki,bo tarta z nimi bije rekordy popularności w moim domku,więc muszę zrobić co by zimą delektować się tym smakiem:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wypróbuję Twój przepis, dzięki:)Pięknie do jesieni się przygotowujesz!!! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te gruszki, nigdy nie robiłam, ale może... I powidła śliwkowe też mnie kuszą.
OdpowiedzUsuńTe marcheweczki są cudne!
Spróbowałabym kiedyś tak przyrządzonych gruszek:) A wszelakie ozdoby wyglądają jak zwykle ślicznie:)
OdpowiedzUsuńPięknie Beatko wprowadziłaś nas w tą jesień.I te ptaszyny ćwierkające w tle.Z przyjemnścią przeczytałam Twojego posta.Powidła śliwkowe już mam.Konfiturę z winogron też,czas na gruszki ;) Pozdrawiam i serdecznie zapraszam,I. :)
OdpowiedzUsuń