poniedziałek, 22 listopada 2010

Płaskorzeźba w stylu antycznym

Od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką tej o to płaskorzeźby.Odkupiłam ją od pewnego Pana, który sprzedaje stare klamoty na murku pod Zamkiem Lubelskim. Odlew był bardzo brudny i miejscami trochę obity, ale od początku miał w sobie to "coś". Pan powiedział ,że wymaga "renowacji", dlatego może mi sprzedac tą rzeżbę za 6 zl (nie wierzyłam własnym uszom !!) - moje nagłe zamilknięcie uznał za wahanie się i zaproponował 5 zł. Wróciłam do domu taka szczęsliwa, jakbym co najmniej wygrała w Lotto. Odlew jest dosc ciężki , a jego wymiary to ok.45cm x 33 cm.I mam już dla niego miejsce - zawiśnie w łazience, którą niedawno wykończyliśmy, a teraz powoli ją urządzam.
Wstępnie miałam uzupełnic brakujące ubytki gipsem i ją odswieżyc farbą, ale po zmyciu kurzu, okazało się , że całe piękno tej płaskorzeźby tkwi własnie w tym odcieniu farby i w tych obtłuczeniach. Jedyny mankament to małe ślady  po długopisie . Może ktoś zna jakiś sposób na ich usunięcie i mi podpowie  - będę bardzo wdzięczna.
Przepraszam za błędy , ale mam nowy laptop i nie wiem jak  ustawic poprawnie , by mi wyskakiwłay poprawnie< c, s> z kreseczkami :(



wtorek, 2 listopada 2010

Jesienne dekoracje, leśne runo i zielony dzięcioł (Picus viridis)

Kilka moich jesiennych dekoracji.


Mały jeżyk zamieszkał w doniczce z wrzosem.



W powstawaniu leśnego runa pomagały mi małe rączki mojego pięcioletniego synka.
Grzybki muchomorki i prawdziwki powstały z masy solnej i zostały pomalowane zwykłą farbką plakatową. 



Ceramiczny pojemnik dynię kupiłam w sklepie z art. gospodarstwa domowego za 12,50zł
Bardzo mi się podoba, obecnie służy za cukierniczkę z brązowym  trzcinowym cukrem.



 Ostatnie różyczki z ogródka, tak mi żal , że ostatnie...


  A na koniec zdjęcia ślicznego ptaszka - bardzo rzadko u nas spotykanego-zielonego dzięcioła. 
Ptaszek ten jest pod ścisłą ochroną i znajduje się w Czerwonej Księdze Zagrożonych Gatunków.
Tak naprawdę to myślałam , że w mojej okolicy, tu gdzie mieszkam, taki gatunek nie występuje.
Przez trzydzieści parę lat mojego życia, ani razu, same tylko tzw. duże dzięcioły
(takie czarno-białe z czerwonymi czapeczkami).
 I pewnego ranka stojąc w oknie z kubkiem kawy i patrząc na mój zaszroniony ogród 
ujrzałam to cudne stworzenie.

Jakoś zdjęc nie najlepsza, ale robione z maksymalnym zoomem i przez szybę.