poniedziałek, 25 lipca 2011

Mój Lovely Home

Jest taki polski sklep internetowy  - Lovely Home. Zachwycałam się nim już od jakiegoś czasu. Mają w nim wiele fajnych rzeczy,  np. z Green Gate. A ostatnio będąc na zakupach w galerii Olimp, w Lublinie odkryłam ze zdumieniem ich mały sklepik - całkiem stacjonarny i mogłam osobiście pooglądać i dotknąć te wszystkie cudne rzeczy.
I wyszłam ze sklepu z różowym pakunkiem , a w środku była.....

....... ta oto cukierniczka:

Dokupiłam do niej małą paterkę na ciasteczka na Pchlim Targu


Tak mnie jakoś ostatnio "naszło " na tildowe kolory, iż postanowiłam w podobnej kolorystyce ozdobić również przetwory z wiśni. W ty roku dostałam dwa wiaderka tych owoców i przetwarzałam je namiętnie w postaci nalewki wiśniowej (to mój pierwszy raz, ciekawe jak się uda  ?? ) oraz dżemu i konfitury, a także soku. Najbardziej lubię wiśnie w rumie. Smakują i pachną cudownie.

Zrobiłam po raz pierwszy ze starego przepisu znalezionego w jakiejś przedpotopowej gazecie sos porzeczkowy do mięs. Dla mnie bomba. Szkoda, że tylko cztery słoiki.












Etykiety znalazłam w sieci i wydrukowałam na mojej nowej drukarce(Lexmark). Bardzo się cieszę z jej zakupu. Moja poprzednia padła rok temu, akurat wtedy, jak odkryłam Wasze wspaniałe i inspirujące blogi. Miałam wielką ochotę na spróbowanie różnych wydruków , w tym również drukowania na płótnie. Dlatego nie kupiłam laserowej, a atramentową - dodatkowo ze skanerem, który bardzo się przydaje .
Wydrukowałam parę rzeczy na płótnie i w celu zabezpieczenia wydruku zakupiłam medium do tkanin Chromacryl , które okazało się totalną porażką. Kolory zrobiły się mdłe , jakby rozmyte i przebarwione. Może macie dziewczyny ,jakiś sprawdzony preparat do polecania ?




Co zrobić z opadającymi kwiatami begonii ?
- Może taką dekorację stołu.



Upolowałam w SH taką śliczną aksamitną powłoczkę :))










Miałam stary, praktycznie już do wyrzucenia gliniany dzban, ale mi go było trochę szkoda,
 tak po prostu wyrzucić, więc go pomalowałam.







Nie wiem , jak się nazywa ta roślinka, która rośnie w naszym ogródku i bardzo mi przypomina ogromną lawendę. Bardzo mi się podoba . Kwiatuszki ma prawie identyczne w kolorze i wielkości do lawendy, a łodygi i liście ma  srebrne.



Postanowiłam ozdobić kilka niepotrzebnych puszek .
Kropeczki zrobiłam przy użyciu nowej gumki z ołówkiem.
Wydruki papierowe i koronkę przyklejałam i impregnowałam klejem Modge Podge  Heritage






Ulubione Muminki


Ten vintage  pochodzi z Magazynu Gazety Wyborczej , z lat dziewięćdziesiątych
(zbieram takie różne grafiki)



I na koniec jeszcze parę zdjęć pięknego, aczkolwiek bardzo zaniedbanego młyna wodno-motorowego, znajdującego się w mojej sąsiedniej miejscowości , w Kiełczewicach Dolnych. Pochodzi on z końca XIX wieku i został wybudowany dla szlacheckiej rodziny Okulicz- Kozarynów.
Szkoda , że są takie miejsca w Polsce, w których nie starych zabytków, a pozwala na takie bezsensowne niszczenie, jak np. ten budynek.









Fantastycznie byłoby go zobaczyć w środku.

A to zdjęcia z tej strony : http://mapakultury.pl/art,pl,mapa-kultury,30168.html. Widać , że zrobione kilka lat wcześniej, bo na moich widać spore zniszczenia, szczególnie okiennic i dachu.




Pozdrawiam Was dziewczyny serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, które są , jak balsam na mą duszę i dzięki którym wiem , że do mnie zaglądacie , a ta moja pisanina ma sens.
Buziaki !!

piątek, 1 lipca 2011

Pierwszy grzyb

Pierwszy borowik ( prawdziwek) napotkany wczoraj w lesie.


Zadebiutowałam na Tęczowym Straganie, już tylko tam było wolne miejsce.
W kuchni mam totalny rozgardiasz. Pożegnaliśmy z łezką w oku nasz piec kaflowy. Pozostała ciemna otchłań sadzowa.
Mam problem z moją szlifierką, popsuł się rzep mocujący tarcze, a właściwie to odleciał , jak bumerang podczas szlifowania, tak wiec nie wiem kiedy skończę odnawiać mój kredensik.
Zapraszam do Lilli . Prezentuje własne i znalezione w sieci grafiki oraz prowadzi bardzo klimatycznego, domowego bloga.

Robię nowy klomb kwiatowy :)
Ciągle pada deszcz :(

zdjęcie z sieci, nie pamiętam skąd, ale fantastyczna inspiracja