Ostatnio uszyłam kilka zwierzątek , na podstawie szablonów z "Tildas Studio".
Duży, szary słoń. Pokazywałam go zresztą , jak był jeszcze "goły".
Dziś jest już gotowy.
Powstał jeszcze drugi słonik, mniejszy i tym razem z naturalnego lnu.
Ten botaniczny materiał to Dorma "Poppy". Napisy na spodenkach zrobiłam farbką do tkanin.
Tak samo zresztą , jak rumieńce.
Do kompletu powstała jeszcze żyrafa.
Tym razem spodenki uszyłam z materiału Dorma"Wild meadow". Są to moje ulubione wzory z tej botanicznej serii.Wspominałam o tym na pewno.
Ostatnią rzeczą, jaką uszyłam jest papuga :)
Siedzi sobie na patyczku w paprotce i czeka na letnie tropiki...
Dawno nie pokazywałam moich zakupów książkowych, więc się troszkę uzbierało.
Może na początek najnowsza rzecz, czyli mój wymarzony i oglądany do tej pory tylko przez internet magazyn z Quiltmania - " Simply Vintage quilts & crafts " nr 7:))
Mąż był akurat we Francji i mi przywiózł.
Bardzo chciałabym mieć wszystkie poprzednie nr, ale i tak jestem zadowolona (baaardzo), że mam choć jeden magazyn.
W środku 21 unikalnych pomysłów, na 140 stronach !
Szablony są umieszczane za raz przy danym projekcie , więc nie trzeba przeszukiwać
na końcu i się domyślać w plątaninie linii, która to akurat kreska jest do danego wzoru.
Oprócz tego, do na prawdę dużego projektu na końcu, dodano szablony w wersji oryginalnej,
czyli kartki na pół (mojego stołu), wystarczy przyłożyć kalkę i kopiować bezpośrednio na materiał.
Aż mam ochotę za raz coś spróbować!
Poniżej kilka fotek.
Dodam jeszcze na koniec, że od przyszłego nr magazyn będzie dostępny także po angielsku:))
H. Pearce.
Upolowałam też kilka innych książek.
"The Embroiderer's Countryside" Helen M. Stevens
"An Australian Wildflower Diary"
"The Country Diary Book of Crafts"
Na koniec przypominam o moim retro candy .
Zapraszam do zapisywania się TUTAJ.
Już zupełnie na koniec chciałam Wam polecić coś niesamowitego.
Dla wielbicieli zdrowej żywności i różnych wynalazków polecam pyszną kawę z żołędzi.
Ja piję ją ze śmietanką.
Częstowałam nią koleżanki na warsztatach malarskich, były zaskoczone i z obawą próbowały.
Do jej smaku trzeba się po prostu przyzwyczaić, tak jak do kawy zbożowej.
Polecam ją , bo jest zdrowa i smaczna.
Kupiłam ją w sklepie zielarskim.
Moja jest z nutką przypraw, cynamonu, goździków i kardamonu.
Chyba za dużo tego cynamonu. Ale jest też wersja z żeń-szeniem.
Pozdrawiam serdecznie !!
Szyjątka urocze:) Książkowe zakupy imponujące, pełne inspiracji. A kawa żołędziówka bardzo mnie zaciekawiła chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Piekne zwierzaki:) cudne maja te ubranka:) łupy książkowe cudo! Mnie też sie marzy kilka zagranicznych tytułów czasopism do haftu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niebiesko:)
Tildy piękne -zresztą jak zawsze u Ciebie,...a książek i czasopism "zazdraszczam" okropnie :-)))
OdpowiedzUsuńcudne zobycze ;) ,a kawkę z checia kiedys spróbuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ileż tu cudowności:) Kawa żołędziówka? nie miałam pojęcia, że jest takie "cóś"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Witaj, jakie piękne te Tildy, marzę o takiej w różyczki. Może kiedyś i ja sobie taką zafunduję:) A taką kawkę chętnie bym spróbował ha ha ha . Pozdrawiam i życzę przyjemnej lektury:) Zapraszam również do mnie, do Różanej Ławeczki:)
OdpowiedzUsuńBeatko jak ja kocham te twe zwierzątka Tildy a moja mała Zu jak je widzi to tylko mówi z takim mocnym akcentem - ładne! hmhmhm ładne i się zamyśla kiedyś się skuszę i jakbyś mogła mi sprzedać to chętnie kupię dla siebie i dla Zu. Książki wspaniałe - kocham książki a ten katalog to rewelacja - u nas to nic tak ciekawego nie ma pozdrawiam Maria
OdpowiedzUsuńPrace reczne bardzo ladne, ciekawe , papuga jak zywa.Swietnie laczysz kolory tkanin.Ksiazki to cos co lubie najbardziej a i tematyka jest mi bliska..ostatnio tez kupilam kilka botanicznych . udalo mi sie nawet kupic mlynek do ziol reczny orginalny z Francji.Ta kawa zoledziowa mnie zaitrygowala,,cos innego i nowego i u nas nieznanego:)
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie ;-)
OdpowiedzUsuńAle ciekawy post!!!Zwierzątka są przecudne!!!Książki pełne nowych,pięknych projektów i pomysłów:)))O takiej kawie jeszcze nie słyszałam:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj dzieję się u Ciebie jak zwykle, zazdroszczę tego ciągłego power'u. Świetne ksiązki upolowałaś, akawa żołędziowa - znam, dla mnie troszkę zbyt gorzka, a mleka nie mogę, ale ma fantastyczne działanie. Kupiłam ja będąc w sanatorium w Krynicy, zwykle kuracjuszki się nia zachwycają, wersji z żeń=szeniem nie piłam jeszcze, ale przyznam, że jestem bardzo ciekawa, przydalaby mi się choć szczypta energii, bo cierpię na starszny jej deficyt, szczególnie w te upały. Pozdrawiam serdecznie :-)*Magda
OdpowiedzUsuńAle masz szczęście z tymi książkami , no i do tego wspaniale szyjesz , nie wiedziałam że jest taka kawa a jak smakuje?
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń