Dopadła mnie chandra , może to z powodu tej wszechobecnej zimy. Jestem z natury ciepłolubna i zdecydowanie lepiej znoszę wysokie upały, niż niskie temperatury. Mam takie lekkie przesilenie zimowe i nawet wypad na giełdę staroci nie naładował mi akumulatorów zadowolenia do końca, euforia trwała raptem 3 dni. A udało mi się upolować na prawdę extra perełki (przynajmniej dla mnie!), ale nie o tym dziś, bo jeszcze nie sfotografowałam tych nowych- starych "skorup", jak mawia mój Mąż.
Dziś o tym , jak przetrwać Panią Zimę. Przypomniała mi się książka do której zabierałam się już dwa razy i dwa razy dałam za wygraną, jest to jedna z dwóch książek w moim życiu , które zaczęłam czytać i nie skończyłam. Druga to "Władca Pierścieni" J.R.R. Tolkiena. A dzisiaj mowa o "Przesileniu zimowym" Rosamundy Pilcher. Może tylko początek nie jest zbyt ciekawy. nie wiem sama. Czy ktoś czytał tą powieść ? Z tyłu książki na okładce są bardzo zachęcające notki z dzienników angielskich.
The Sunday Times:
Ta powieść tak bardzo nas pociąga, ponieważ pisarstwo Pilcher jest ciepłe, szczere i bezpretensjonalne.
To samo mogłabym powiedzieć o mojej ulubionej Tove Jansson, gdy pisała historię Muminków.
The Times:
R. Pilcher wciąż nas czaruje swym uroczym, pogodnym gawędziarstwem.
Daily Express:
Jej geniusz przejawia się w tworzeniu takich postaci, jakie pragniemy poznać .
Po przeczytaniu tego stwierdzam , że do większości pisarzy można dopasować takie notki, i do tych mniej i bardziej utalentowanych.Czyli to czysty zabieg komercyjny, aby lepiej sprzedać książkę.
Zamarzyła mi się wiosna i kupiłam sobie cebulkowego kwiatuszka, zwanego hiacyntem. Celowo wybrałam, jeszcze całkiem zielonego, aby był ze mną , jak najdłużej i bym mogła obserwować jego rozkwit.Zmieniłam doniczkę, dodałam kokardę i zrobiło się od razu radośniej.
Komercja komercją a książka może być ciekawa i bardzo na czasie.
OdpowiedzUsuń