sobota, 11 maja 2013

O czym szumią wierzby...

W mojej okolicy rośnie kilka starych wierzb.
Zachwycałam się nimi chodząc lata świetlne temu do szkoły. Zachwycam się i dziś mijając je w drodze do  szkoły po mojego starszego Pierdusia. Długa droga do domu wśród takiej przyrody sprzyjała marzeniom i rozwijaniu wyobraźni.
Kiedyś wyobrażałam sobie , że w tych dziuplach mieszkają różne dziwne stworzenia, snułam w myślach dziwne opowieści.
Pamiętam też legendę o diabełkach zamieszkujących takie stare drzewa.
Uważam , że wierzby to jeden z najbardziej charakterystycznych i pięknych elementów polskiej przyrody.
Oto one i kilka innych zdjęć wiosennej soczystości zieleni.








Znalazłam ten wiersz o wierzbach , w tomiku Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej

"Wierzba przydrożna"


Polska wierzba, krzywa, pochylona,
Piorunami trafiana raz po razie,
Ma tysiące gałęzi, zieleńszych od liści,
Prostych, promiennych,
Które biją z jej piersi, jak akty strzeliste,
Ku niebu, w ekstazie! 
Wielki, wielki mam sentyment dla tej wierzby!
Jak ona wierzy w życie! - I my wierzmy...










 kasztanowiec



 modrzew






kwitnie rzepak





 A TUTAJ bardzo ciekawy artykuł Jacka Dobrowolskiego o symbolice wierzb.


Życzę udanego weekendu:)



13 komentarzy:

  1. Ależ u Ciebie fajny klimacik, będę zaglądać z radością. Pozdrawiam,Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :)
    Zazdroszczę Ci, ze mieszkasz w tak pięknej okolicy...wierzba zdobyła moje serce od razu...kiedy patrzę na takie stare drzewa to zawsze myślę że widziały kawałek naszej historii... rosną przecież po kilkadziesiąt lat w jednym miejscu...niedaleko mnie rosła kiedyś taka stara akacja, zasadzona jak moja babcia była dzieckiem, była jak moja mam dorosła, i również obserwowała moje dorastanie...dziś już jej nie ma, niestety nowy właściciel pola ją ściął...nie masz pojęcia jak mi jej żal było...tyle czasu w zasadzie rosła razem z "nami".
    Buziaki Ania

    Ps. te odgłosy natury są super ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, mam podobne przeżycie ,jak Ty. U sąsiadów rosła wielka , stara lipa . Ścieli ją w zeszłym roku. Jak byłam mała to chodziłam tam z Babcią po kwiaty lipy. Miałyśmy taki coroczny rytuał.Tak mi żal tego drzewa , opłakaliśmy go razem z moim starszym synkiem. A w dzień ścięcia - poszliśmy tam we trójkę, aby ostatni raz jej dotknąć i zrobić sobie zdjęcie.
      Drugie drzewo , które mam w pamięci to jesion. Rósł u sąsiadów na przeciwko. Lubiłam na niego patrzeć z okna , szczególnie na jesieni, jak pięknie zmieniał kolory. Niestety dom został sprzedany , a Ci nowi sąsiedzi ścieli go , a także kilka innych drzew i posadzili - tuje !

      Usuń
  3. a w moim miejscu zamieszkania to wlasnie nawet te dwie ostatnie wierzby wycięto ze skwerku na ktorym sie bawilam jak bylam mala dziewczynka eh zyycie - Maria pozdrawiam i przyznaję ze to pierwszy komentarz aczkolwiek często tu zagladam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario , cieszę się , że się u mnie ujawniłaś.
      I szczerze żałuję z Tobą tych drzew.

      Usuń
  4. Pięknie tam u Ciebie! Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne fotki! Piękna okolica :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Widok takich wierzb zawsze mnie uspokaja. Piękne są Twoje okolice.
    Twój blog też miło się ogląda tyle fajnych rzeczy robisz. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).

    OdpowiedzUsuń
  7. Super klimatyczne wierzby rosochate :) ale najfajniejsze jest oglądanie zdjęć i słuchanie ptaszków, całej mojej rodzince dałam posłuchać....to bardzo relaksujące ...zwłaszcza w taki beznadziejny, ponury dzień jak wczoraj był u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne masz krajobrazy wokół siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja miałam kasztanowca...w którym mieszkały krasnoludki ;-)))
    Kiedyś nawet napisałam o nim opowiadanie, które wygrało w szkolnym konkursie... ;-)))
    Niestety krasnoludki płochliwe stworzonka - wciąż się przede mną chowają...
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W drodze do szkoły przechodziłam przez las i tam było takie śliczne drzewo z dziuplą między korzeniami. Razem z koleżanką wymyśliłyśmy właśnie sobie , że tam mieszkają właśnie krasnoludki:)
      Zostawiałyśmy im ciastka i cukierki. I na zmianę opowiadałyśmy sobie różne przygody tych ludzików.
      Pamiętam też pewną opowieść mojego Dziadzia o krasnoludkach, jak kiedyś spotkał jednego w piwnicy. Było to jeszcze przed drugą wojną światową.Do dziś w nią WIERZĘ!!

      Usuń

Witam w moim świecie☺
Jestem ciekawa Twoich wrażeń.