Witam po przerwie. Nareszcie ukochana wiosna w rozkwicie. Minął czas siania nasionek i sadzenia różnych roślinek - zaczął się czas wielkiego plewienia. Z racji posiadania dużego ogródka warzywnego i wielu rabatek kwiatowych plus niedużego tunelu większość wolnego czasu spędzam właśnie na plewieniu.
Kilka zdjęć z ogrodu:
W tym roku kilka krzaczków truskawek posadziliśmy w tunelu i to był strzał w dziesiątkę. Truskawki mamy od trzech tygodni, ilość w sam raz dla dzieci. Na dworze dopiero się zaczynają czerwienić, a te w tunelu już się powoli kończą.
Tutaj nad piecem już prawie wysuszone liście dzikich , leśnych malin.
Kilka zdjęć z ogrodu:
W tym roku kilka krzaczków truskawek posadziliśmy w tunelu i to był strzał w dziesiątkę. Truskawki mamy od trzech tygodni, ilość w sam raz dla dzieci. Na dworze dopiero się zaczynają czerwienić, a te w tunelu już się powoli kończą.
A to sadzonki cukinii i różnych rodzajów dyni.
Suszę już zioła , tu na zdjęciu mięta pieprzowa, lubczyk i tymianek.
Tutaj nad piecem już prawie wysuszone liście dzikich , leśnych malin.
Na razie wyplewiłam ziemniaki i buraczki . Na pierwszym planie widać krzaczki truskawek , w tym roku po raz pierwszy wyłożyliśmy je tkaniną , z której szyje się worki, np. na ziemniaki. Jest z poliestru dzięki czemu nie nasiąka wodą, a jej osnowa pozwala swobodnie wsiąkać wodzie.I nie trzeba ich plewić, owoce nie brudzą się ziemią, czarny kolor skupia światło słoneczne, dzięki czemu truskawki szybciej dojrzewają i są większe.Polecam Wam dziewczyny tą metodę do wypróbowania w przyszłym roku.
Niedawno moja chrześnica przyjęła sakrament bierzmowania, z tej okazji dostała ode mnie mały upominek. Srebrną bransoletkę oraz małą książeczkę z cytatami , z edycji Św. Pawła.Sama też kiedyś kupowałam sobie podobne i mam je do dziś.
Niedawno było święto mam. Moja Mama jest obecnie za granicą , więc nie mogłam jej osobiście złożyć życzeń. Moja teściowa dostała ode mnie upominek - zrobiłam jej aromatyczną oliwę. Do ładnej buteleczki włożyłam czosnek i kilka gałązek świeżych ziół, a następnie zalałam oliwą z oliwek extra virgin. Oliwa musi następnie postać co najmniej tydzień , aby nabrać aromatu.
W maju były moje urodziny:)
Nieco wcześniej odkryłam fantastyczny blog Tajemnicza Kawiarenka. Renka ślicznie haftuje i robi inne fajne rzeczy. Bardzo spodobały mi się jej obrazki z serii Sarah Kay, chciałam nawet coś kupić, ale potem się rozmyśliłam, a tymczasem Renka poprosiła o mój adres , bo chciała mi wysłać upominek na moje urodziny.
I dostałam......i dostałam właśnie jeden z przepięknych obrazków .To była wspaniała niespodzianka. Oprócz tego przysłała mi także bardzo praktyczny i ładny śliniak dla mojego młodszego szkraba oraz uroczą kartkę z życzeniami, a na niej moje ulubione kwiaty - maki. Na zdjęciu obrazek jeszcze nieoprawiony, muszę kupić ramę.
Renko, raz jeszcze bardzo Ci dziękuję ! ! !
Oprócz tego chciałam podziękować Alicji za życzenia. Mam nadzieję, że odpoczniesz na urlopie i wypróbujesz nowy haft. Zakładka wyszła super. Odpisałam na mail, mam nadzieję , że doszedł.
Chciałam także podziękować Kasi za pamięć o moich urodzinach i prezent mimo, że budowa domu pochłania ją niemal całkowicie. Kasia jest moją siostrą cioteczną i robi śliczne dekoracje do domu i fajne kolaże.Może kiedyś za jej zgodą pokaże kilka jej prac.
Klika zdjęć rysunków, jednej z moich ulubionych malarek - Sarah Kay, z książki, a raczej księgi pt. " Wielka Księga Sarah Kay"
Z bardziej rzemieślniczych rzeczy to odnowiłam krzesełko do karmienia .Krzesełko wykonane jest z drzewa egzotycznego i jest bardzo stare. Kilka razy było reperowane i jak odkręcałam blat , aby go wyczyścić to ułamały się całkiem zardzewiałe wkręty.Mebelek ten stał kilka lat w komórce , całkowicie zapomniany. Pod wpływem czytania systematycznie bloga Ity z Jagodowego Zagajnika, postanowiłam sama coś odnowić, tym bardziej ,że mam sporo "gratów". wyciągnęłam szlifierkę męża i do dzieła. Tam gdzie szlifierka nie dochodziła, a było tych miejsc sporo, czyściłam ręcznie papierem ściernym. Na zdjęciu pokazuję już oszlifowany mebelek. Zapomniałam zrobić zdjęć przed rozpoczęciem pracy, tak byłam tym zaaferowana. Drewno było pokryte niemal czarnym lakierem i krzesełko wyglądało na prawdę okropnie.
Po oczyszczeniu drzewa przetarłam je mokrą ściereczką i postanowiłam lekko pobielić farbą akrylową. Jedną mokrą gąbka przecierałam drewno, a drugą suchą z odrobiną białej farby wcierałam w drewno zgodnie z kierunkiem słojów drewna. Na koniec wtarłam wosk.
Tackę wyłożyłam ceratą w niebieską kratkę i lekko podkleiłam. Na siedzenie uszyłam poduszkę w biało - niebieskie paseczki i Voila!
Myślałam, że nie mam żadnego zdjęcia krzesełka przed czyszczeniem, ale przez przypadek udało mi się jedno znaleźć -szukałam zdjęcia pewnej ramy ,z której zrobiłam fajny wieszak, ale o tym następnym razem.
Uszyłam pokrowiec do koszyka. Materiał to spódnica, w której nie chodzę.W ubiegłym roku ten koszyk nadawał się już tylko do wyrzucenia. Kiedyś służył mojej mamie do zbierania grzybów, ale zrobił się czarny i pojawiła się pleśń. Wyczyściłam wiklinę szczotką z mocnym detergentem, a następnie pomalowałam najpierw farbą w sprayu, a później zwykłą farbą akrylową małym pędzelkiem.Mama nie mogła uwierzyć, że to ten sam kosz.
Mam w planach uszycie jeszcze jednego pokrowca na inny koszyk oraz odnowienie kupionego ostatnio na klamotach ogromnego kosza. Mam zamiar przerobić go na bardziej dziecięcy. Będzie stał u chłopców w pokoju.
A propos klamotów to odkryłam ostatnio fajny sklep ze starociami. Fajny, bo po pierwsze dość blisko mojego miejsca zamieszkania, po drugie dość tanio, w porównaniu z innymi tego typu sklepami, a w szczególności z giełdą staroci i wreszcie po trzecie,mało kto o nim wie.Właśnie tam kupiłam ostatnio biały wazon Royal KPM Bavaria za 3 zł, to już drugi biały w mojej kolekcji. Wiem, że Monika z Tajemniczego Świata Monicji też zbiera białe wazoniki, ostatni jej nabytek można własnie zobaczyć w jej najnowszym poście.
Kupiłam tam także trzy inkrustowane tacki, po 5 zł za sztukę. Bardzo mi się podobają.
Ta śliczna tajemnicza dama pochodzi z ostatniej giełdy staroci, która odbyła się w ostatnią niedzielę w Lublinie. Kupiłam ją u Anglika , u którego kupiłam także w zimie białą porcelanową damę. Pisałam o niej w którymś z wcześniejszych postów. Kosztowała początkowo 20 zł, ale udało mi się ją kupić ostatecznie za 9 zł. Bardzo mi się podoba.
Na giełdzie trafiłam także na fajny drewniany domek, np na kolekcję minerałów lub drewnianych szpulek oraz dużą drewnianą tacę, którą można przerobić na stolik.Obie rzeczy kupiłam u Pana, który zawsze sporo mi obniża cenę i jest na prawdę miłym i bardzo uczynnym sprzedawcą. Te przedmioty pokażę innym razem.
Dziękuję za wytrwałość w czytaniu dzisiejszej mojej opowieści i pozdrawiam Was serdecznie
Do miłego następnego razu :)