Znacie te grzyby ??
Są bardzo, bardzo smaczne - zaryzykuję nawet stwierdzeniem , że smaczniejsze od prawdziwków.
W mojej rodzinie zbierają je wszyscy . Z nich właśnie robimy farsz do uszek na Wigilię. Pyszne są z nich także paszteciki z naleśników.
Właściwa nazwa to lejkowiec dęty. W atlasie grzybów wyczytałam , że lejkowców jest kilka odmian.
Suszymy je i przechowujemy w wielkich worach. W tym roku z powodu deszczu był ich wyjątkowy urodzaj - wiaderko w godzinę.
Ale cudne zapasy. Takich wiader było kilka.
Przy tej okazji powstał ten oto woreczek.
Grafika z graphicsfairy .
Rajskie jabłuszka z drzewa , o którym pisałam tutaj i pierwsze kasztany .
Na koniec jeszcze świetny przepis dla miłośników cynamonu.
Francuskie grzanki z cynamonem (podpatrzone u Nigelli Lawson)
Czerstwe pieczywo - bułki, rogale lub chlebek kroimy w grube plastry. Kilka jajek rozbijamy trzepaczką , dodajemy trochę zimnego mleka i cynamon.Moczymy w tym płynie pieczywo z obu stron i smażymy na masełku. Ja do masełka dodaję odrobinę oleju, wtedy masełko się tak szybko nie przypala.
Moja propozycja podania grzanek to obowiązkowo coś słodkiego i lekko winnego, np. smażone jabłka.
Oczywiście grzanki można zrobić także bez cynamonu, wtedy można podać z czymś na ostro.
Życzę smacznego !
Na zdjęciu i banerze powitalnym widoczny jest mój najnowszy zakup - obrus w domowe przetwory.Fajne zasłonki w podobne motywy kupiłam także na Pchlim T. Bardzo lubię takie wzory :))
Dziękuję za życzenia urodzinowe dla mojej Mamy, była bardzo zaskoczona.
Przypominam także o plebiscycie "National Geographic", smsy można wysyłać do 15 września.
Następnym razem napiszę o cudownych prezentach , jakie ostatnio otrzymałam ,
o udanych zakupach wyprzedażowych oraz o mojej pierwszej tildowej produkcji - konikach.
Aha, jeszcze chciałam Was zapytać, gdzie można kupić takie małe pomponiki na taśmach? Na Allegro widziałam , ale tylko takie duże o średnicy 2,5 cm , a ja poszukuję mniejszych.
Pozdrawiam !
Kominki znam i lubię, choć nie stawiam ich nad prawdziwkami;) Moja babcia robiła z nimi przepyszne pierogi! Świetnie nadają się do mrożenia (już mam kilka woreczków w zamrażalce). Obrus rewelacja!!!! A pomponiki kiedyś widziałam w pasmanterii, będę w niej wkrótce, to sprawdzę, czy jeszcze są:)) Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńNie znam tych grzybów ale chętnie bym spróbowała . Raczej u nas na Kaszubach takie nie rosną muszę popytać /././
OdpowiedzUsuńJa tez nie znam takich grzybow, ale zazdroszcze samego zbierania... mi w tym roku nie udalo sie ani razu wybrac do lasu i juz chyba sie nie uda... Gratuluje udanego grzybobrania i oby sezon trwal jak najdluzej :)
OdpowiedzUsuńJutro idę do lasu! Narobiłaś mi smaku,bardzo lubię kominki u mnie też się je suszy na pierogi:) Jak u Ciebie taki wysyp to może i u mnie coś urosło.
OdpowiedzUsuńМне очень нравится Ваш блог. В моем блоге для Вас награда! I cieszyć się swoim blogu. W moim nagrodę blog dla ciebie!
OdpowiedzUsuńThank you so much for coming to visit! I'm so happy that you found my blog. I am your newest follower and I love all your beautiful treasures and that heart made from apples!!
OdpowiedzUsuńXO
Cindy
jestem grzybiarą od.......hoho...a nie znam tych grzybków...może w moich lasach ich nie ma?Sliczny woreczek....:)))
OdpowiedzUsuńW życiu nie słyszałam o takim grzybie. Zresztą co tu dużo kryć dawno też na grzybach w lesie nie byłam. Piękny woreczek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwidziałam je w lesie, ale nie zbierałam, bo nawet nie wiedziałam, że są jadalne ;)) zawsze zbieram tylko te co znam,woreczek uszyłaś piękny ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
Hola!
OdpowiedzUsuńme encanta este post, no conocia este tipo de hongos, me encanta el hongo
tambien las recetas con canela mmm que rico!!!
hermoso bolso
besos
Lorena
Imponujące zbiory! Niestety nie znam tych grzybków. Woreczek bardzo ładny. Konik też zapowiada się ciekawie. Pomponiki widziałam u siebie w pasmanterii, ale jaki kolor by Cię interesował?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wychowałam się na wsi, lasów było mnóstwo, co za tym najczęściej idzie grzybów też. Takich jednak nikt nie zbierał, nie przypominam sobie bym je widziała.
OdpowiedzUsuńNo cóż uczymy się całe życie;-)
A ja jadłam kiedyś dawno takie grzybki. W rodzinnych stronach mojego męża występują pod uroczą nazwą "wronie uszy". A grzanki to jedno z ulubionych dań mojego syna, wersja z miodem nazwana przez niego "Puchatkowe jedzenia":)
OdpowiedzUsuńWoreczek na grzybki piękny.
Pozdrawiam serdecznie:)
W zyciu takich grzybów nie widziałam.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy to dla mnie prawdziwy szok,że są jadalne. Nie wiem, czy bym się odważyła, je skonsumować:)))
Co do Nigelli to nie odkryła nic nowego, już dawno temu takie grzanki robiła moja babcia.
Wekę kroiło się w kromki, do mleka , potem jajka, chyba jeszcze obtaczałam to w mące. Cynamonu sobie nie przypominam, ale upłynęło juź trochę lat, odkąd babci juź nie ma.
Nie znam takich grzybów, chyba nawet nigdy ich nie widziałam na własne oczy,...u nas chyba takie nie rosną.
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje prace, wszystkie bez wyjątku !